Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/584

Ta strona została skorygowana.

nui list pisany znanym dobrze charakterem, który tu cały powtarzamy:
„Po przebyciu ciężkiéj, śmiertelnéj choroby, podnosząc się z łoża, świat człowiek wita jak nowy... sny, gorączki rozpierzchają się, troski dawne odlatują, i tylko żyje się... żyje, oddycha piersią całą... nie myśląc nic, nie chcąc nic wiedzieć... Zdaje mi się, kochana pani, żem się urodził raz drugi. Próżnowanie mi smakuje jak dziecięciu... Mówią, że szczęśliwi historyi nie mają, ja nie wiem, czym szczęśliwy, ale o sobie napisać nic nie umiem... Wstaję, patrzę na drzewa zielone, jem, spię... wegetuję, dzień jeden do drugiego podobny. Marya, żona moja (ślub wzięliśmy kilka miesięcy temu) całuje rączki pani i od siebie kilka słów przesyła...“
W tych wyrazach lakonicznych zamykało się więcéj niż one zawierały: było zobojętnienie dla matki, chłód, wystygnięcie serca bolesne... Odczytawszy list, rozpłakała się pułkownikowa, a że była samą, nim przyszła Michalina, spaliła go razem z kopertą. Wolałaby była milczenie..
— Nie mam syna! rzekła w duchu...
Po kilku dniach jednak ukradkiem odpisało serce... i — nie otrzymało odpowiedzi... W rok dopiero ceremonyalne pismo przyszło z Sorrento... kropla w kroplę podobne do pierwszego... Pułkownikowa już na nie odpisać nie chciała... Po całych dniach z książką po-