Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/588

Ta strona została skorygowana.

ślicie? Jak zaczęli zamazywać tę sprawę, tak go niby umorzyli z cholery, pochowali i powiedzieli, że umarł. Ja, jak głupi pojechałem za trumną, a trumna była pusta.
— A to bestya! zawołał wołogodzki urzędnik, pięścią bijąc o stół... taż to powiesić za to...
— Rozumie się powiesić, nie co innego tylko powiesić, odezwał się drugi...
— Byłem już rzeczy tak nastroił, że i Marya Pawłowna wściekła na niego była... i mścić się chciała, długo gadać za co... Ale kaduk ją przyniósł, przyjechała po tę zemstę do Warszawy, ja téż... a docierałem z bliska...
Choć nie rychło, doszedłem przecież, że jenerał nie umarł i był w powstaniu... Myślę sobie dobrze, już nie ujdzie... Była bitwa... powiadają okrutna, nasi w pień cały oddział wyrznęli... a ja już miałem ślad, że on tam i że bił się i że padł. Ale myślę sobie, dojdę, a nuż mi do Maryi Pawłownéj drugi raz wstanie z grobu?.. Zacząwszy śledzić, dochodzę, że ranny, że się liże w chacie, w lesie... tego mi potrzeba... podjechaliśmy, wziąłem go, zawiózłem i do cytadeli oddałem. Teraz myślę, jak się wyrwie z moich szpon, będzie mądry... Ale co nam wojować z babami. Marya Pawłowna formalnie zwaryowała... Domyśliła się, że ja sprawy dopilnuję... kto ją wie, jak, przez kogo... wyrobiła, żeby mnie aresztowano! ot co!! ot co!