Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/613

Ta strona została skorygowana.

kobieta, do kobiecego serca i głowę kobiecą. — Więc myślisz, że to niemożliwe...?
— Jestem o tém przekonanym, rzekł pierwszy... a choć od 1864 kilka lat upłynęło, wiemy co się dzieje. Polska jęczy w gorszéj niż kiedykolwiek niewoli... okryta kirem oplwanym... Znęcają się nad nią, aby jéj trupa pogrzebać co prędzéj, a przecie żyje nieszczęśliwa...
Jedném westchnieniem podniosło się piersi dwoje... i było milczenie długie... Chodzili, patrząc po mogiłach i czytając napisy grobowe... Mrok coraz gęstszy padał na Campo Santo... Na wybrzeżu po nad zatoką zapalały się światełka jak gwiazdki na ziemię upadłe... od morza wiał wiatr przynoszący woń tę słoną i ostrą a rzeźwiącą, któréj pierś jest łakomą, na drzewach szemrały liście, a w kościółku kapucynów dzwonek wołał na wieczorną modlitwę.
— A! dzwonek ten na Anioł pański — zawołał mężczyzna, odkrywając głowę — dźwiękiem mi w serce uderzył... Pamiętam ten wieczorny głos smętny dzwonka za umarłych... Za moich młodych lat... słuchając go, klękaliśmy wszyscy, aby się pomodlić za drogie dusze.. Ale inaczéj on dźwięczał tam na polach i nizinach naszych... głos jego był słodszy, rzewniejszy...
Tempi passati! westchnęła kobieta...
Wszystko, wszystko ulega temu okrutnemu prawu zniszczenia...