Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/62

Ta strona została skorygowana.

nie mieli odwagi.. Ja dla ciebie tego się czyśca obawiam, w którym dziś Polakowi zostać nie wolno.
— Dziś? spytał syn — dziś?
— Tak jest, żywo odparła pułkownikowa, są na ziemi znaki poprzedzające chwile wielkie i uroczyste, jak są na niebiesiech znaki. My patrzymy na wstający z martwych patryotyzm.. Polska ożywa, wstrząsa więzami.. i.
— Zawcześnie — rzekł sucho jenerał..
— Ty na nią patrzysz zdala Stasiu a ztąd zawsze ci się wszystko wyda zawczesném.. U nas.. u nas się to pojmuje i czuje inaczéj.
Pułkownikowa zamilkła jakby czekała odpowiedzi, syn z nadzwyczajném umiarkowaniem, nie odezwał się, jakby lękał powiedzieć nadto lub nie po myśli.
— Po ludzku sądząc mój Stasiu — a raczéj wedle obyczaju pospolitych ludzi — trudno wymagać od ciebie, abyś karyerę, stopień, zasługi poświęcił dla.. tego, co ci się zdaje zawczesném.. niewłaściwém, szkodliwém może — ale, mój Stasiu, są kraje, narody w położeniach wyjątkowych, którym rachować i rozum mieć nie wolno, są rodziny, w których syn, by się ojca nie zaparł, by pamięci jego cześć oddał — musi nawet szczęście i przyszłość poświęcić..
Spodziewała się pułkownikowa, że te słowa dobędą z niego uczucia, że się im albo oprze lub niemi rozgoreje.. zdziwiona wszakże postrzegła ledwie drgnienie