Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/637

Ta strona została skorygowana.

— Wy! może, ja — nie... I owszem, jeśli to was, Maryo droga, rozerwać ma.. co do mnie!
— Zrobisz jak chcesz! masz mieszkanie oddzielne... Zresztą stary Aleksander Nikitycz jest dyskrecyą samą... można być pewnym, iż nie spyta o nic i zadowolni się tém, co mu zechcemy powiedzieć. Jenerał zamilkł. Gdy zmiarkować mogli, że senator ich o wiele wyprzedził, wyszli, by wrócić do domu...
Nie można już potém było uniknąć odwiedzin wzajemnych, rozmów dłuższych; a że u senatora zbierali się wszyscy podróżni Rosyanie, Marya zetknęła się tu z wielu znajomymi, którzy otwarci byli i więcéj mówiący, niż Aleksander Nikitycz...
Z rozmowy we cztery oczy z nim przekonała się naprzód, że trochę dziwny system teraźniejszy powszechnie był przyjmowany za dobry, inni ziomkowie, różnie go sądząc, chwalili jeśli nie wszystko, to główniejsze części programu. Zdziwiła się nieco, znajdując u wszystkich dziwną obojętność na losy Polski i chłodne jakieś okrucieństwo... które uchodziło za wielką politykę. Niektórzy wzdychali nad biednymi Polakami, przyznawali się do sympatyi dla pojedyńczych osób — kraj i naród wszakże skazywali na zagładę z rodzajem rezygnacyi... O żadném przejednaniu mowy nie było... Najliberalniejsi głosili, że raz trzeba przecież skończyć z tą Polską i dobić ją, żeby się nie męczyła... jak się strzela w łeb sarnie na polowaniu, gdy kona za długo...