Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/64

Ta strona została skorygowana.

— Nie idzie tu o mnie! proszę! na miłość Boga przerwijmy tę rozmowę..
— Nie! po stokroć nie — odparła kobieta — ja muszę wiedzieć, co w twém sercu jest na dnie.. Po to przybyłam..
— Mama może to przeczuć i ufać mi — ale wymódz ze mnie...
Umilkł nagle, przeszedł się po pokoju, targając wąsy i wrócił całując matkę po rękach.
— Dosyć, mamo!
— Stasiu — ja jestem kobieta.. mnie dławi nie powiedziane słowo.. ja muszę wiedzieć, kim jest syn mój i syn tego co spoczywa.. tam! z krzyżem złotym i grudką ziemi polskiéj na piersiach..
Na te słowa uderzył się syn po piersi szerokiéj, oko mu błysło, usta się otwarły, ale w téj chwili spojrzał na portret Mikołaja na ścianie i zaciął wargi — ostygł.
Matka załamała ręce.. i padła na krzesło.
— Tak, zawołała — powinnam się tego była spodziewać, że oni mi z syna zrobią posłusznego dla siebie żołnierza nic więcéj. Nadto długo nosiłeś ten mundur, co się w ciało wpija, co krew przerabia, co farbuje myśli i czucia... Ty nas, my ciebie nie pojmiemy... Słuchaj mnie.. jam kobieta, ja nie wiem nic, ja nie sięgam myślą do następstw.. ale wierzę, iż Polska nie jest krajem jak inne.. Wszystko w jéj dziejach nadzwyczajne