Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/659

Ta strona została skorygowana.

no, iż z serca płynie... Wyrazem pierwszéj proces Zastrowa, drugiéj historya Chorińskiego. — Junkry téż berlińskie, potomkowie krzyżaków, cale nie są podobni do arystokracyi austryackiéj... pierwsi śpią w mundurach i orderach, drudzy, choćby nie byli nimi, maskują się na dyplomatów... u tamtych ton kordygardy bywa uważany za najlepszy, u tych salonowa ogłada dochodzi do przesadnego bałwochwalstwa wykwintności.
Bankrut berliński jest najczęściéj zjedzon niepowściągliwemi chuciami cielesnemi, dziko wybuchającemi, wiedeński zrujnował się na czułości, na przepych, na chorobę państwa. Język i twarze w obu stolicach różne i fizyognomia ulic jest inna. W Berlinie czuć, że to surowa jeszcze kanwa, na któréj przyszłość ma wyhaftować może stolicę... w Wiedniu, jak na starym gobelinie, wyglądają złotem i jedwabiem szyte kwiaty nowe. — Izraelita nawet, ten żywiół dziś niezbędnie w pewnéj dozie znajdujący się w każdym narodzie jak szpikowanie w pieczeni — wygląda w Wiedniu na barona, — w Berlinie raczéj na literata; w stolicy Austryi ciśnie się do salonów, nad Spreą do redakcyi dzienników; tu jest jeniuszem finansowym, owdzie wzdycha do wcielenia w siebie potęgi intelligencyi. W Austryi jest on — o ile się to daje — za starym rzeczy porządkiem, w Prusach domaga się instytucyi liberalnych.
Do nieskończoności pomnożyćby można rysy podobieństwa i różnic dwu stolic niemieckich, z których ża-