Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/66

Ta strona została skorygowana.

— Nie może! gdy ja cię proszę? zapytała pułkownikowa.
— W żaden sposób, powtarzam, to być nie może.
— To postaraj się przynajmniéj o przeniesienie do Królestwa, niech cię to powietrze owionie.. bądź wśród nas.
— Ale i to być nie może.. żywo sprzeciwił się jenerał — moje miejsce tu..
Matka spuściła głowę, przez myśl jéj przeszły czary kobiety, co go tu wiązała, nie śmiała jednak odkryć się z tém, że wiedziała wszystko.
— Cóż cię do niego przykuwa?
Jenerał zawahał się.
— Droga mamo, rzekł po namyśle zniżając głos.. jeźli kochasz syna — nie pytaj — nie mów o tém..
— Nie kochasz mnie więc? szepnęła smutnie pułkownikowa — nie kochasz.. Tak! Stasiu! oddalenie, rozłąka.. osłabiły między nami ten święty węzeł, który nas był łączyć powinien.. Mówimy z sobą, ale żona i wdowa wygnańca nie rozumie jenerała moskiewskiego, wychowaniec Mikołaja.. Polki matki pojąć nie może.
— O! co za męczarnia! wyrwało się z ust jenerałowi.. Krew jego ściągnęła się gwałtownie, ale spojrzawszy na matkę zobaczył po jéj twarzy płynące dwa łez strumienie i zamilkł załamawszy dłonie.. Ona z za łez patrzała nań a tak głęboką boleść wyrytą w mę-