Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/722

Ta strona została skorygowana.

Im więcéj kochał swą ojczyznę, tém cały przebieg wypadków w niéj dotkliwiéj mu się czuć dawał. Smutek ogarnął jego duszę, — wyjechał, nie chcąc ani być czynnym ani martwym świadkiem oburzających czynów tych, co się rządzić podjęli.
Żadne spotkanie w życiu nie mogło być milszém jenerałowi, który potrzebował się wywnętrzyć, nie mając przed kim, potrzebował radzić, pocieszyć choć nadzieją lepszéj przyszłości. Arusbek spadał mu z nieba. Dla niego nie miał tajemnic i gdy się tylko dowiedział o powrocie matki, zostawiwszy kniazia u siebie, pobiegł do niéj. Gdy wszedł, rozpromienienie twarzy zwiastowało pułkownikowéj jakąś dobrą nowinę.
— Jestem bardzo szczęśliwy, rzekł, całując jéj ręce — Pan Bóg prawdziwym cudem zesłał mi przyjaciela... jedynego... spotkaliśmy się z nim... Jest to Rosyanin, ale przedewszystkiém człowiek i chrześcianin... a mój brat serdeczny... Pozwoli mi mama, że go tu sprowadzę..
Choć w gospodzie nie bardzo było wygodnie przyjmować gościa, matka zgodziła się na wszystko, czego Staś pożądał, i Arusbek wszedł zaraz... Coś było tak miłego w téj posępnéj twarzy wschodniego typu.. iż na pierwsze wejrzenie Rosyanin się podobał... Jemu pułkownikowa przypomniała dobrą a czułą matkę.
Z ludźmi dobrymi znajomość i zbliżenie się łatwe, tu za łącznik służył jenerał... Kniaź czuł się jakoś nie