Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/74

Ta strona została skorygowana.

Począł się śmiać dziwnym głosem. Jenerał się namarszczył.
— Pojmuję w jak przykrém musicie być położeniu, bo naturalnie..
— Proszę was, ani słowa.. matka moja nie wie o niczém, rumieniąc się żywo począł jenerał i ścisnął go za rękę..
— Ale bądźcie spokojni.. jam nie głupi! nie wyrwę się z niczém.. wiem co, gdzie i jak powiedzieć.. Wy jednak zapewne przygotujecie matkę, bo o ile znam Maryą Pawłownę.. ona długo nie wytrzyma.. i gotowa..
— Matka moja nie bawi tu... odjeżdża natychmiast.
— A!! zawołał Arsen Prokopowicz.. czy miała interes jaki? Bo to teraz tam w Polsce kasza wielka, mało która familia nie podpadła surowości tych, co tą nieszczęśliwą Polską rządzą.. może jaki wypadek...
— Żadnego — żywo przerwał znowu jenerał — cóż znowu.. ja niemam familii a zresztą wy wiecie Arsen Prokopowicz.. służę od dzieciństwa monarsze i Rosyi, potępiam to, co się tam dzieje.. współczucia niemam dla agitatorów...
— Ale ja to wiem wszystko — począł powoli wpatrując się pilnie w jenerała Arsen Prokopowicz.. i — prawdę rzec, ja się wam dziwię i mam dla was nadzwyczajne poszanowanie. Jak wy potrafiliście tak doskonale