Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/75

Ta strona została skorygowana.

zostać ruskim.. Ot ja — naprzykład — dodał z uśmiechem, ja jestem kurenny ruski, ale że moja babka była tylko polskiéj krwi.. czuję w sobie jakąś sympatyą dla tego narodu.. Oni są nieszczęśliwi.
— Ja tego nie znajduję, rzekł sucho jenerał.
Arsen wlepił w niego oczy i uśmiechał się.
— No tak! wy! ja wiem, to co innego... ale ja wam otwarcie się przyznaję, ja się lituję nad ich losem.. Bo cóż? wszystko to na złe wyjdzie, a nas na katów przed Europą wystrychną. A cóż my winni! Każdy się broni jak może i umie. Ich tam kilkakroćstotysięcy może tych szalonych Polaczków, a nas kilkadziesiąt milionów.. to my ich na miazgę zgnieciemy... A na co nas zmuszają do tego.
Stanisław Karłowicz milczał.
— Wy wiecie, szepnął niechętnie, że ja się polityką nie zajmuję, u mnie służba, ja nad służbę nic nieznam.
— No tak, począł śmiejąc się ciągle przybyły, a jak wam po służbie przyjdzie bić się z temi półgłówkami.. to przykra rzecz.. zawsze to krew swoja..
I patrzał mu w oczy napastliwie. Gospodarz jednak wytrzymał wejrzenie i nieokazawszy najmniejszego pomięszania, rzekł odwracając rozmowę:
— A wy, nie pojedziecie na daczę?
— Owszém! podchwycił Arsen — jeszcze dziś! A jakże! wszak pewnie Marya Pawłowna została tam..