Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/750

Ta strona została skorygowana.

żył za niezmordowanego partnera, umiał się wśrubować do każdego lepszego, to jest świetniejszego towarzystwa, a mimo że plotki roznosił i wszystko wiedział i w każdą intryżkę miejską nosa wścibił, wychodził zawsze cało, grał rolę powiernika przy matadorach, sam chętnie w innych sferach matadora udawał i — ot tak — szczęśliwie pędził życie bez troski, uprzyjemniane cudzemi obiadami, herbatą doskonałą, śniadaniami lukullowemi.. a dla wypoczynku wistkiem lub preferansem, lub choćby nawet diabełkiem.
Jednę miał wadę, z któréj sobie umiał przymiot zrobić, był z profesyi gastronomem. — Za światłą jego radą urządzano obiady i śniadania, wiedział najautentyczniéj, jakie wino kiedy podać wypadało, które potrzebowało chłodzenia a które ogrzewania, gdzie i po czemu był najlepszy węgrzyn, najprawdziwsze bordeaux i szampan niefałszowany. Pochwała pana Okońskiego starczyła za patent — ale nią nie szafował, nie wszystko mu było dobre. Za własne pieniądze nie widziano go, by jadł kiedy, fundusze téż jego były problematyczne, okryte tajemnicą najgłębszą, choć długów nie miał, przegrane płacił i na ubranie ani na karty nie żałował. Pokój jego w hotelu był przybrany bardzo wytwornie, ale tam oprócz cygara nigdy nikt nic nie dostał. Zagadkowy ten człowiek rodzinę gdzieś miał, choć o niéj mało mówił... herb zaś i na sygnecie i na cygarnicy i na małych sprzęcikach był tak wyrazisty, iż o po-