Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/757

Ta strona została skorygowana.

helm Okoński lat dziesięć jak się tu osiedlił i widzą państwo, że mu dobrze — utył nawet.
Świadczy to przeciwko mnie i moim pes-sy-mi-sty-cznym zapatrywaniom... Mea culpa. Powinienem być rozgrzeszonym. Nie prawda majorze?
— Ja ciebie bez spowiedzi rozgrzeszam, rozśmiał się Skwarski, bo i ty mój doktorze... stary poczciwy gdera... a serce masz złote...
Zaczęto się ruszać na znak dany przez gospodynią od stołu... Basia wnosiła czarną kawę na tacy ogromnéj... A była to taca srebrna wyprawna jeszcze, któréj przyjemnie było na świat wyjrzeć przy téj sposobności.


Z imieniem wielkiéj stolicy Kraków jest małém miasteczkiem... od Floryańskiéj bramy do Wawelu na wylot go może ciekawe prześwidrować oko... Wszyscy się tu znają, każdy wie o życiu, zajęciach, gustach i nawyknieniach sąsiada, ukryć się niepodobna ani z nałogiem ani z cnotą... Ci nawet, co się z sobą nie witają i nie żyją, poznają się po fałdach sukni z tyłu... Nowo przybyły na tém tle starém odbija natychmiast i najmniejszy żydek wekslarz pozna go, prześladuje i goni. Jak w małżeńskiém długiém pożyciu, mówią, że małżonkowie stają się w końcu do siebie podobni, tak i mieszkańcy tutejsi nabrali pewnéj jednostajnéj, księ-