Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/760

Ta strona została skorygowana.

a przez to i nowa stawała się niezrozumiałą. Ten, coby w życiu ani we śnie nie widział gmachu, mógłżeby pojąć rzucony na polu kapitel strzaskanéj kolumny? Jedno tylko Rosyanina dobréj wiary uderzało — to niezmierna przestrzeń, jaka dzieliła dwa kraje, Polskę i Rosyą... wychowane na dwu różnych mlekach... zrodzone pod jakiemiś innemi konstelacyami. Pokrewieństwo ledwie się dawało dojrzeć, rozbrat historyczny uderzał co chwila. Arusbek wszakże, lepsze mając serce i szlachetniejsze od innych swych współziomków uczucia, łatwiéj mógł odgadywać jasne strony polskiéj przeszłości... umiał poszanować je i chwilami zdawał się je rozumieć.
Jenerał téż gorliwie pracował nad wyjaśnieniem mu tych zjawisk, które, odrębnie wzięte, fałszywie tłómaczyć się mogły.
Chodzili tak, ścigani oczyma ciekawych autochtonów, a że wiedziano o rosyjskiém pochodzeniu kniazia Arusbeka, powszechnie głowami kręcono na tę przyjaźń, jaka łączyła niedawnego powstańca z wysoko położonym podróżnym Petersburgczykiem.
Wkrótce gorsze on jeszcze na siebie ściągnął podejrzenie, jednego bowiem dnia ów kniaź, którego jakby na całą zimę w Wiedniu już zamieszkałym spotkał Zbyski, zjawił się przejazdem przez Kraków i zawitał (nie wiedząc zkąd o jenerale się dowiedziawszy) do mieszkania jego, gdzie i Arusbeka zastał. Drugi ten kniaź wcale nie był im gościem pożądanym. Arus-