Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/764

Ta strona została skorygowana.

ze swą wesołością i dowcipem nie miała zręczności wystąpić.
Arusbek nawet przeniósł się do tego samego hotelu, aby częściéj być z niemi. Wychowańcowi zbytku nawykłemu do wykwintów, prostota tutejszéj gospody, jéj opuszczenie nie bardzo były przyjemne. — Znosił wszakże wszystko, śmiejąc się z patryarchalnych obyczajów... aby być obok jenerała. Obiady jadano w saloniku pułkownikowéj, a choć na duszach było smutno... wesoły śmiech, gość rzadki, czasem tu jeszcze zawitał. Ze znajomych odwiedzili tylko ich państwo Skwarscy a raz na zwiady przyszedł Okoński. Nie zastał szczęściem Arusbeka u jenerała, ale już był o nim znać uwiadomiony, szukał go oczyma i bardzo zręcznie zagadnął, że słyszał o jakimś Rosyaninie... który... tego... dawnym znajomym... czy coś...
Jenerał zbył kilką krótkiemi słowy, że to był w istocie dawny znajomy i nie powiedział nic więcéj. Okoński rachował, iż za jakąś słabość pochwyciwszy Stanisława, potrafi się tu wkręcić nieznacznie. Próbował grać na różnych strunach, na próżności, na smakoszowstwie, na miłości płochéj zabawy, na namiętności do gry — żadna się z nich nie odezwała. Chmurny odszedł — nie dając wszakże za wygraną. Bolało go to, że o bogatym Rosyaninie, kniaziu itd. nic się dowiedzieć nie mógł u źródła. Dał kilkanaście centów kelnerowi, zapalając cygaro na dole, w nadziei, że tu