Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/769

Ta strona została skorygowana.

wiedział, że jedzie z nim, upakował się, poszedł do pułkownikowéj pożegnać, zapuścił się w długą rozmowę z panną Michaliną i oświadczył zdumionemu jenerałowi, że — nie pojedzie już a będzie nań czekał w Krakowie.
— Jestem leniwy, rzekł, jakoś mi tu dobrze, po co bez celu będę się włóczył, kiedy mnie Lwów wcale nie zajmuje?
— Słuchaj Andrzeju, przerwał uśmiechając się jenerał — ja zgaduję cię, tyś się po swojemu zakochał w pannie Michalinie... przyznaj się...
— Nie — przysięgam ci, żem się nie zakochał, odparł kniaź, ale co gorzéj, fatalny nałóg zrobiłem z jéj towarzystwa. Możesz mi nie mówić nawet, że to do niczego nie prowadzi, ja o tém wiem doskonale... W życiu wszakże to, co daje kilka choćby dni jasnych, jest niezmiernéj ceny. Nie ma, niestety, nic wiekuistego! kilka dni, tygodni, miesięcy! a! to już bardzo wiele...
Jeśli mi powiesz, że moje bywanie kompromituje pannę Michalinę... to co innego! oddalę się natychmiast... Ale — dodał ze złośliwym uśmiechem Arusbek, ja sądzę, że Rosyanin nigdy Polki nie kompromituje, tak jak... chciałem bardzo grubiańskie uczynić porównanie, dam pokój. To wiem, iż moja matka, która lubiła bardzo zwierzęta, miała faworytę kotkę, zamykano ją często z moim wyżłem i nikt ich nie po sądził o przyjaźń zbyt poufałą.