Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/773

Ta strona została skorygowana.

O ile Kraków martwy jest na pozór, o tyle Lwów pozornie jest żywy, przynajmniéj w ulicach ruchu wiele, choć tworzą go żywioły, które się tylko w ulicach z sobą ścierają.
Téj świątobliwości i pobożności, jaką tchnie Kraków, nie ma tu śladu, kościoły najczęściéj puste a ludność rozdzielona trzema wyznaniami zdaje się dla wszystkich trojga dosyć obojętną. Ruch stanowi nie najzamożniejsza klasa, nie odznacza go téż elegancya; ekwipażów mało i nie wykwintne choć błyszczące... a równouprawnienie obok nich sprowadza parokonne furki i żydowskie wozy, które przyćmiewają całą pierwszych pretensyą do blasku. Mimo że życie niezmiernie mozaikowe i przeróżne, jest go tu więcéj niż w Krakowie. Swobodniejsze ruchy, donośniejsze głosy, zamaszystsze postacie... czuć, że tutejszy populus leopolitanus w chwilach złego humoru szyby tłuc nawykł i zbierać się na mityngi, że ma swych wodzów, trybunów i pewne polityczne wykształcenie, niedokończone wprawdzie ale sylabizujące bardzo głośno.
Gdy w Krakowie Austrya jest reprezentowaną nader skromnie i cicho przez delegacyą, która na zewnątrz się nie objawia, dyrekcyą policyi schowaną w kątku i kilku w opiętych spodeńkach żołnierzy bez broni, we Lwowie namiestnictwo, biurokracya, wojsko, urzędnicy, władze występują daleko wybitniéj. Czuć, że to jest nadewszystko ich stolica, że oni ją stworzyli i pielęgnują,