Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/774

Ta strona została skorygowana.

aby tak kulawo rosła, jak ją na świat wydali; — czuć także, iż ten cały ruch i ten cały świat jest dla nich nie dla siebie. Pomimo nowych swobód konstytucyjnych, któremi pomalowano to po wierzchu, stare kolory wyglądają z pod spodu. Lud ma prawo wybijania okna, ale statutu dla rady miejskiéj dobić się nie może. Powszechnie utrzymują, że jest uniwersytet i młodzież we Lwowie, liczniejsza nawet niż w Krakowie, — nic jednak przytomności jéj nie zdradza a niemiecka wszechnica, zajęta produkowaniem urzędników, zapomniała o kształceniu obywateli, którzy się bez niéj obchodzą. Są posłowie sejmu i mężowie stanu, którym gdy się zdarzy co napisać, nietylko ks. Malinowski choruje, nietylko p. Suchecki dostaje febry, ale najwytrzymalsi i najpobłaźliwsi dziennikarze oczom swoim nie wierzą. — Lwów i jego bohaterowie zdają się ufać w to, iż komu Bóg da wrodzony talent, uczyć się czytać i pisać jest dlań zbytkiem niepotrzebnym.
Jest to wreszcie gród, w którym za naszych czasów owe pamiętne wyrzeczono słowaA na co nam oświata! — Na pochwałę wszakże rzec należy, że nigdzie Polski nie kochają tak gorąco, jak we Lwowie, ja myślę, że na przekorę urzędnikom austryackim i Rusinom, którzy nie kochają jéj wcale.
Osobliwszą téż rzeczą jest, że w mieście, gdzie Niemców tak mało jest, iż gdy pilna potrzeba, aby ich było więcéj, Polacy ich udawać muszą, trwa i kwitnie