Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/78

Ta strona została skorygowana.

— O to was nieposądzam...
— Żartowałem... ale Marya Pawłowna, dodał — no! wy wiecie co to za istota... ona odgadnie to, czego nie widzi, ona się domyśli, o czém nie wie... ona...
— Bądźcie zdrowi szanowny Arsen Prokopowicz.
— Do zobaczenia, kochany jenerale... Moje uszanowanie matce waszéj... czcigodnéj.
Schodząc ze wschodów, Arsen Prokopowicz miał minę szatana, któremu się udało duszy niewinnéj zadać męczarnią. Jenerał zasępiony, ocierając pot z czoła, wrócił do sali i padł na kanapę.
Są między narodami tak nieszczęśliwe, że się im samoistnie nic nigdy stworzyć nie uda; to poczucie słabości, jakie rodzą nieustanne próby nadaremne, pędzi je do coraz nowych wysiłków, tém większe przybierających rozmiary, im dłużéj walczyły ze swą niemocą. Nie dziwilibyśmy się naśladowanéj pyramidzie egipskiéj w Petersburgu, jak nie zdumiewa nas cerkiew Izaaka, szlifowane porfyry, przesadzane skały całe i ogromem zdumiewające pałace. Wszystko to są dowody nie siły moskiewskiego narodu, ale niemocy stworzenia czegoś własnego, samoistnego. W sobie ta koczująca orda nie ma idei ani uczucia co tworzy, ale za to jaka rozmaitość, jaka potęga, jaka przemyślność gdy niszczyć i łamać, druzgotać i wywracać potrzeba! Dał im Bóg moc orania świata pod zasiewy nowe, ale nie dał ziarna... Dopóki idą jako niszczyciele, historya ich ma w sobie coś