Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/801

Ta strona została skorygowana.

dzy innemi z brata, który się nawet nie odezwał i coraz chmurniał.
Przez cały obiad ona odżywiała rozmowę, nie dała jéj na chwilę ustać, kierowała nią, wprowadzała wszystkich, aby uczestniczyli... tylko brata kwaśnego nie mogła rozruszać. Siedział, na przemiany przyglądając się to białym, starannie utrzymanym rękom, to naprzeciw wiszącemu sztychowi angielskiemu... Agarze na pustyni, prześlicznie udrapowanéj przez malarza, który nigdy matki przy chorém a głodném dziecku znać nie widział.
Pomimo braku udziału pana Ildefonsa wspomnienia kapitana, opowiadania pani Rozalii, dowcip hrabiny Kościeleckiéj bardzo przyjemnie czas zajęły. Oznajmiono jenerałowi, że na pozajutrz proszonym jest na herbatę, na którą małe kółko dobrych znajomych wezwaném być miało. Kapitan ofiarował się téż wieść jenerała do wszystkich domów, któreby sobie poznać życzył... Zdało się wszakże jenerałowi, iż toby było zbyteczném... Ma to w sobie czysto polskiego każda dawna prowincya nasza, iż złe czy dobre, zawsze w niéj jak na dłoni... Inne kraje, inne narodowości osłaniają więcéj swe usposobienia, starają się kryć z tém, czém żyją; w Polsce myśl, uczucie, popęd każdy wybijają się na wierzch natychmiast. Nie potrzeba tu badać głęboko, ani sobie głowy łamać nad odgadywaniem; co polskie, jest to odkryte, co zagadkowe, pewnie napływowe i nie na-