Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/806

Ta strona została skorygowana.

strę tylko, a nigdy nic więcéj nad siostrę przywiązaną. Ulżyłoby waszej duszy, gdyby się ona ze smutkiem w siostrzyną przelać mogła. Widzicie, jak bezwstydnie się wam narzucam; nie posądźcież mnie o egoizm; — byłabym wprawdzie zaufaniem waszém bardzo szczęśliwą, ale Bóg widzi, a Boga się darmo nie wzywa, nie o moje idzie mi szczęście, o wasze... o spokój téj dobréj matki!
„Ona ten smutek sączący się z twarzy waszéj spija po kropelce, on goryczą spada na dno jéj serca i tam kamienieje... Mnie się zdaje, że źle czynicie, walczące tak sam z sobą a nie chcąc, by dłoń przyjaźni pomogła wam w tym boju... Proszę was tylko, panie Stanisławie, zrozumiejcie mnie dobrze, jestem starą pannicą bez pretensyi, bez wdzięku, bez uroku i znam to do siebie... Nigdy więc nie zamarzę nawet o tém — co niemożliwe..
„Dla uspokojenia waszego powiem wam jeszcze — noszę trupa na dnie serca... Ale mi zostało dla żywych a nieszczęśliwych wiele sił bezużytecznych... któreby się może na opatrywanie ran przydało...
„Kaleko biedny, weźże mnie za siostrę miłosierdzia...
„Rumieniec oblewa mi twarz, gdy to piszę... a! jestem bezrozumna i bezwstydna... lecz patrzę przez pół otwarte drzwi na posępną twarz modlącéj się w krześle matki waszéj... i mówię sobie — niech sądzi o mnie, co chce...