Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/82

Ta strona została skorygowana.

czego klimatu. Ale ludzki trud tu za nic się liczy... Niewidzialnych rąk tysiące pracują, aby się Bogu sprzeciwiać i co on uczyni we dnie, przerobić w mocy. Dla drzew budują domy, kwiaty przynoszą w gościnę na dzień, aby je ukryć o mroku... a ten sen o Italii okupuje się drożéj niż warte blade widmo jego.
Zdala Il Bosco wyglądało bardzo pięknie, na kilkadziesiąt dni było zielone, zdawało się żywe, pachniały w niém kwiaty, spinały się rośliny, rozwałowywały klomby na podżywianych sztucznie trawnikach... Z bliska wszędzie widać było... śmierć... Zielone drzewa marły od północy gnijąc i posychając... gdzie dwa dni nie spojrzał człowiek, wkradała się śmierć i pustynie... mur się trzaskał, schły trawy, marmur śniedział... kwiat zasypiał w pączku. Ale od czegoż sztuka i złoto, te rany i plamy pokrywano purpurą, osłaniano błyskotkami, malowane na dwa dni, zalepiano na godzinę i marzenie przeciągało się do jutra.
Taką sztuczną budową była dacza Maryi Pawłownéj, któréj zazdrościli jéj wszyscy, tylko wille carskiéj rodziny iść z nią mogły w porównanie.
Najkosztowniejszych roślin pełne były szklarnie czekające lata, by ogród niepłodny chwilowo zaludnić.. w gajach mruczały wodotryski, w ciemnych liściach klombów bielały umęczone posągi.. Ile tam uczyniła sztuki miłość i pragnienie piękna, a ile próżność ludzka — nikt nie zgadnie...