Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/83

Ta strona została skorygowana.

Na godzinę wszakże, gdy przypadkiem dzień był znośny, a klimat żyć dający.. można się było w oddalonym kątku sądzić po za obrębem rosyjskiego państwa. A, bądź co bądź, największćm szczęściem dla Moskała jest nie być u siebie i zapomnieć domu i katowni swojéj. Dla tego sobie tworzy niedołężnie Francyą, Włochy, Anglią, Hollandyą, Niemcy, żeby o Moskwie zapomniał.
Nazajutrz z rana słońce weszło łaskawie, nie było mgły, powietrze przyniosły skrzydła lekkiego wiatru urobione pod inném niebem i było niém można oddychać swobodniéj. Kwiatki obłamane popodnosiły głowy, drzewa szeptały coś sobie wesoło... W willi Maryi Pawłownéj pootwierano okna.. wpuszczano gościa — promień słoneczny..
Mnoga służba już była wszystko przywiodła do porządku... pod werandą od wschodu-południa stało zastawione śniadanie.. Niewolnicy szeptali coś po cichu, patrząc na panią i nie rozumiejąc zmienionego trybu życia. W nocy nagle przybył konny ze stolicy posłaniec, obudzono stojącego na górze jenerała.. natychmiast kazano zaprzągać konie.. co się stało? nikt nie wiedział.. Jenerał zbiegł ze wschodów.. zapukał do drzwi Maryi Pawłownéj, od któréj wyszedł przed godziną...
Słyszano cichą, potém głośniejszą coraz, nareszcie płaczem i wybuchami przerywaną rozmowę; jenerał