Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/851

Ta strona została skorygowana.

Wiesz, kochany Stanisławie Karłowiczu, że przyjmować mamy dziś kilku moich ziomków a ci mają popsute gęby... Chodziło mi o reputacyą kraju, żeby się im ze strony kuchennéj téż nie najgorzéj przedstawił... Jeśli jeszcze szampańskie wino mnie zawiedzie, dodał Arusbek — przepadliście w opinii naszéj.
Poczęli się śmiać.
— Życzę ci ratować siebie i nas starym węgrzynem... który jeden może tu być doskonały, za resztę nie ręczę.
Rozprawiali tak śmiejąc się a kniaź, który wziął na siebie urządzenie objadu, nie ustawał w zabiegach, aby go przynajmniéj znośnym uczynić. Wybrano na nieszczęście Hotel pod Różą dla tego, że mniéj był ludny i zwracający oczy od Saskiego... trzeba się było zadowolnić tém, co on mógł dać swym gościom.
Pod tą formą skromną obiadu odbyć się miało zapowiedziane zbliżenie kilku Rosyan dobréj woli i kilku Polaków raczéj ciekawych niż ufnych, że rozmowa taka do czegoś doprowadzić może. Wybrano z obu stron albo raczéj nastręczyli się sami szczęśliwie ludzie nie zbyt porywczy, wystyglejsi, umiarkowani a mimo to Arusbek i jenerał oba wątpili, żeby się znalazła nić, coby pojęcia obu narodowości reprezentantów połączyć z sobą mogła.
W owym sławnym spisku grudniowym, wiadomo powszechnie, iż Rosyanie i Polacy godząc się na jeden