Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/856

Ta strona została skorygowana.

Z Rosyan był téż i Nizin, który znalazł sposób narzucenia się tutaj, acz go dosyć niemiłém widziano okiem. Na samym ostatku ukazał się mężczyzna słusznego wzrostu, o którego nazwisku nawet nie wiedząc, poznać w nim było łatwo z antenatów wielkiego pana, arystokratyczną postać, stworzoną do cesarskich komnat i ministeryalnych salonów. Z ową łatwością obejścia się w każdém towarzystwie, właściwą wielkim panom, wszedł hrabia, pozdrowił wszystkich, pobieżnie rozpatrzył się w zgromadzeniu i spieszącego na powitanie redaktora Krakowianina, który zbyt poufale mu się cisnął, odprawił chłodném głowy skinieniem, jakby mu chciał powiedzieć: A dajże mi ty pokój tutaj.
Parę mniéj znaczących indywiduów, przypuszczonych jakby z łaski, wślizgnęło się jeszcze za pierwszemi, i towarzystwo znalazło się w pełni, tak że kniaź Arusbek zadzwonił, aby zupę podawano. Miejsca były dosyć umiejętnie porozdzielane tak, aby różne żywioły niezbyt się z sobą sprzeczały. Każdy znalazł kartkę swą na talerzu i posłuszny komendzie zabrał krzesło wskazane. Troskliwy o to, aby nie chybić nikomu, kniaź kazał stół ustawić à la tavola rotonda.
Rosyanie i Polacy prawie wszyscy zjednoczyli się naprzód przy wspólnym obyczaju, na któryby byli i Szwedzi przystali, gdyby się tam znaleźli — u kieliszka wódki przedobiedniego. Nizin nawet, ekshuzar redaktor petersburgski i jeden z anonymów znajdowali,