Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/878

Ta strona została skorygowana.

— Z początku żartowałem z niego, bo łatwym był zawsze do zakochania, od mojego powrotu jednak już mi o tém wcale nie wspomniał — ani słowa.
— To źle — szepnęła zamyślona pułkownikowa — bardzo źle. Dla czegoż bo sobie nie jedzie? Bardzo nam z nim przyjemnie, ale na co ma sobie głowę nabijać niepotrzebnie...
— Czy mam z nim mówić o tém? — spytał jenerał.
Matka zamyśliła się.
— Nie wiem — rzekła — cóż to do nas należy, Michalina sama sobą rozrządza, nie jest dzieckiem... ja prawa nie mam żadnego...
Spojrzała w oczy synowi, aby zbadać, odgadnąć jego uczucie, nie wyczytała w nich nic Jenerał stał spokojny, nie okazując najmniejszego wzruszenia.
— Jak chcesz! — dokończyła.
— Co do mnie — rzekł jenerał po namyśle — nie radbym się mięszać do tego a wiem, że Arusbek jest człowiek delikatny, rozsądny i choć fanatyk, marzyciel, voyageant dans le bleu, ma nad sobą siłę i nigdy się za daleko nie zapędzi.
— Niebezpieczna zabawka! — westchnęła matka,
Tak się rozeszli. Tegoż wieczora, który spędzili cały w domu u pułkownikowéj, kniaź był nadzwyczaj nadskakujący, wesół, zabawny i na chwilkę nie odszedł od Michaliny. Jenerał, na którego matka pilnie pa-