Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/887

Ta strona została skorygowana.

— Pani jesteś nielitościwa...
— Jak można tego wymagać po mnie!
Właśnie się ten spór toczył, gdy drzwi otworzył Arusbek i wszedł z bukietem w ręku...
Wszyscy umilkli tak nagle, iż łatwo się domyślił, że nadszedł nie w porę, cofnąć się już nie było podobna.
Michalina zmięszana odstąpiła parę kroków.
Jenerał zamyślony przeszedł się po pokoju. — Słuchaj Andrzeju, odezwał się, dobrze, żeś przyszedł, brakło nam arbitra, ty obmyślisz, co mamy począć. Ja nie chcę się wiązać w Galicyi kupnem żadném, póki innéj jeszcze, otwartéj mi części Polski nie zobaczę... Muszę pojechać w Poznańskie, mam tam starych ojca przyjaciół, bo nigdzie tylu żołnierzy z 1831 r. nie spotkasz, co w Poznańskiém... Więc jadę. Idzie o to, gdzie mama pozostać ma, czy jechać ze mną? czy siedzieć tu w Krakowie?
Arusbek pokiwał głową.
— Kraków, rzekł, jest cudowny, ale darujcie mi państwo, w relikwiarzu mieszkać nie podobna... ciasno i niewygodnie. Skłaniam głowę przed jego świętością — ale hotele niegodziwe i restauracye dla Spartanów nie dla popsutych dzieci XIX wieku... Pani pułkownikowéj jeździć z wami po Wielkiéj Polsce, bo to się podobno tak nazywa, choć jest dziś najmniejszą częścią Polski — nie podobna. Ja powiem otwarcie,