Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/934

Ta strona została skorygowana.

tak straszliwie podziałać na tak wystygłego człowieka.
Wchodzili już w Thiergarten, gdy nagle jenerał stanął jak osłupiały, krzyknął i wyciągnął rękę ku przejeżdżającemu powozowi i byłby się rzucił ku niemu, gdyby go Arusbek nie wstrzymał. W powozie tym siedziało dwóch mężczyzn, kniaziowi zupełnie nieznajomych, jeden w niebieskich okularach, drugi blady i wynędzniały. Powóz przesunął się jak strzała, Zbyski pozostał wryty w miejscu. Po kilku sekundach kniaź ujął go za rękę, byli nie opodal od jakiéjś restauracyi ogródkowéj, weszli do niéj. Arusbek kazał sobie dać pokój osobny... Wszystko to było dlań tak niezrozumiałém, iż z niecierpliwością czekał wyjaśnienia. Zbyski łamał się z sobą i burzył, chodził po izdebce... pił wodę — usta zacięte konwulsyjnie otworzyć się jeszcze nie mogły.
W ostatka potarł czoło, rzucił się na kanapę i ścisnął rękę kniazia.
— Znasz ty — rzekł — moję historyą całą? wiesz ty o tym łajdaku Arsenie Prokopowiczu, który miał jakieś widoki na Maryą Pawłownę i odepchnięty mścił się na niéj i na mnie zajadle?
— Wspominałeś mi o nim...
— Arsen Prokopowicz był za mną teraz w Wiedniu, gdziem go ze wschodów zrzucić musiał... Stał się przyczyną śmierci Maryi. Spotkałem go we Lwowie,