Strona:PL JI Kraszewski Zagadki.djvu/943

Ta strona została skorygowana.

— Moja sprawa — rzekł cicho do szwajcara — wymaga nietylko dyskrecyi, ale zdolności pewnych, przebiegłości, instynktu, zapobiegliwości... a...?
C’est votre homme — powtórzył kłaniając się i rękę kładnąc na piersiach szwajcar — Excellence! coby ten człowiek mógł zrobić, gdyby na czole miał napisane, że jest sprytny i zręczny? uciekaliby wszyscy od niego. Nie mało go to pracy kosztowało, nim sobie taką dobroduszną twarz wyrobił!!
Szwajcar, filozof nie lada, uśmiechnął się zwycięzko — Mettez le à l’épreuve, mon prince — dodał.
Przekonany, że miał do czynienia ze znakomitością występującą incognito, Arusbek, nie chcąc ani mówić w bramie ani prowadzić go do swojego pokoju, kazał ma iść z sobą w ulicę. Poprowadził go tak aż na szeroki plac żandarmski. Służący szedł z rezygnacyą nawykłego do dziwactw i pewnego siebie starego wygi.
Tu Arusbek się odwrócił.
— Słyszysz mnie waćpan?
— Słyszę.
— Jestem Rosyanin...
— Książę Andrzéj Arusbek, dokończył sługa niosąc rękę ku czapce — ja znam księcia, bo stoję cały dzień w hotelu.
— Jest tu człowiek, który mnie nienawidzi, któ-