Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

sko całował jéj rączki, i tą laleczką swą, która mu kwaśne robiła minki, nacieszyć się nie mógł. Przyśpieszono podanie do stołu, pod pozorem, że Czokołd głodny być musiał, a w istocie może dla tego, iż się niecierpliwéj pani zdawało, że gdy obiadu się zbędzie, prędzéj swego jegomości doczeka... Szlachcicowi łatwo było dopatrzyć w niéj oznak niecierpliwości; mąż składał wszystko na powszednie jejmości humory. Ażeby prędzéj pożądanego szambelana zobaczyć, jejmość zażądała po obiedzie przenieść się na ganek, a że żądanie jéj każde było rozkazem, poszli wszyscy z nią razem zasiąść na ławach... Tuman kurzawy zwiastował nareszcie gościa, a Teklunia, która pierwsza go dojrzała, udawała długo, że nie widzi; potém sprzeczała się mocno, utrzymując, że to nie może być pan Grodzki, że niedawno był i t. p.
Stolnik szczęśliwy wyszedł przeciw niemu za wrota; chwilkę tę zużytkowała śmiała do zbytku Teklunia.
— Mój panie, pośpiesznie odezwała się do Czokołda: rób sobie pan co chcesz, a po chwilce musisz mi gdzieś na jakie pół godziny męża odprowadzić... Nie jestem przy nim tak swobodna w rozmowie. Proszę wierzyć, że w tém nic złego nie ma...
Spojrzała mu figlarnie w oczy. Czokołd rzekł grając rolę pokornego sługi:
— A cóżby w tém miało być złego, że się pani stolnikowa chce rozerwać?
— Ale tak... rozerwać — dorzuciła jejmość szybko strzępiąc chustkę w paluszkach... Zawsze jedne osoby, twarze, rozmowy! To niezmiernie nudno... A czy zwieźli kopy? a co tam z sianem? a co Pawełek robi? czy prędko dadzą do stołu?... Cały dzień nic innego nie słyszę.
Czokołd głową pokiwał zupełnie się zgadzając, i rozmowa się przerwała, bo szambelan wchodził.
Bystry postrzegacz byłby niechybnie dojrzał niezwyczajnego rumieńca na twarzy Tekluni, jéj zafrasowania a razem wejrzeń poufnych i pew-