Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/188

Ta strona została uwierzytelniona.

nie zaprzeczą, iż mam słuszność. Ludziom bardzo majętnym to się godzi, średniéj fortuny jak my niebezpiecznie. Nawyka się do zbytku i do próżnowania. Kosztu nigdy z góry obliczyć nie podobna, długi się robią... a za długami jakkolwiek zrobionemi co idzie, świeży mamy przykład na niedawnym posiadaczu Ćwikłów, owym szalonym Jasieńczyku Krajewskim, po którym dostaliśmy majątek.
— Dla czego szalonym? gwałtownie przerwał Czokołd, któremu wargi zadrżały.
— Bo był niespełna rozumu i niedobry człek, niedobry. Mojego ojca nękając mało do grobu nie wpędził, zawołał Cieszym.
— A ludzie mówią przeciwnie, rzekł głosem zmienionym Czokołd: że ojciec wasz jego śmierci był przyczyną!
— Ktoż to śmie mówić? odwracając się gniewnie począł stolnik: i pan to do mnie powtarzasz?
Pierwszy raz w gniewie zobaczył rezydent gospodarza; zmierzyli się oczyma, była chwila milczenia, Czokołd widocznie się z sobą pasował, aby chłodnym i obojętnym się okazać.
— Tak ludzie mówią, rzekł ze źle udawanym spokojem.
Gospodarz ruszył ramionami.
— Słuchasz asindziéj lada kogo, co ci brednie prawi. Trzeba było znać tych Jasieńczyków, jak ja ich z powieści ojca znam; ród uparty, zacięty... któremu wszystko dobre, byle na swojém postawić...