Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.

Stolnik milczał, ale przyzwalał.
Swiadectwa jak świadectwa, rzekł; ponieważ przychodzi do umowy, daj mi asindziéj kogoś tu żywego, coby za nim poświadczył..... Pan hetman?...
Oxtul jedno oko przymrużył.
— Wszak podpisany.
— A tak, ale to głowa zalana zawsze, kto go tam wie, gotów był zapomnieć nazwiska i osoby.
— Książę Kazimierz? dorzucił stolnik.
— Hm! wielki pan... znał mnie, gdy potrzebował...
— Przecięż którykolwiek z tych?
— Za pozwoleniem, przerwał szlachcic, gdyby to byli tacy ludzie co pamięć mają i gotowi są zawsze prawdzie świętéj dać świadectwo, nie brałbym od nich podpisów... Prawda?
— Jedną rzecz widzę, żeś waćpan był na adwokata stworzony, odparł Kobyliński.
— Już mi to mówiono, uśmiechnął się Oxtul, a ja powiem stolnikowi, że nie. Byłem stworzony na wielkiego pana, a los mnie poszył w skórę chudego pachołka... ot co!
Westchnął.
— Któż za waćpana świadczy? naglił Kobyliński.