Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/161

Ta strona została skorygowana.

mogła, lecz czuła zawsze wstręt do odkrywania się zupełnego i zdawania na łaskę sprzymierzeńca. Wolała więc bezwiedne narzędzia.
Jedyny wyjątek stanowiła osoba, którą hrabina rzadko widywać mogła, zamieszkała w Warszawie, z którą ją najściślejsze łączyły stosunki. Była to przyjaciółka niemal przymusowa, z tych lat, w których się nie ma sekretów. Przez wyłom w sercu zrobiony, gdy się lat miało osiemnaście, weszły później tajemnice lat późniejszych.
Gdy piękna jak anioł Marya, kochała się jeszcze w biednym muzyku, w sąsiedniej wsi, o pół mili tylko, mieszkała wdowa pani Kolembrodzka z córką Ireną... na resztach fortuny znacznej bardzo... Dom pani podczaszyny Kolembrodzkiej świetnością swą i elegancyą, nęcił naówczas i Maryę i jej ojca. Dwie panienki były jednego wieku, — panna Irena mniej daleko piękna, ale żywszego temperamentu, swobodniejsza u matki, która sama do wielkiej nawykła była swobody, pierwsza wtajemniczyła w życie przyjaciółkę Maryę. Ona ją wciągnęła niemal, pobudziła — zajmując się tem wielce — do romansu z Zellerem.
Między dziewczętami nie było tajemnic. Z nieopatrznością wiekowi właściwą, dzieliły się wszystkiem co czuły i myślały. Panna Irena była świadkiem katastrofy, pocieszycielką, doradczynią — i, lżej daleko biorąc sercowe dzieje od przyjaciółki — skłoniła ją do przezwyciężenia bólu, do zapomnienia, do zrzucenia winy własnej na współwinowajcę. W oczach tej przyjaciółki poczęło się staranie hrabiego, odbyło z nim wesele...
Prawie współwłaściwie panna Irena, bardzo praktyczna wyszła za niemłodego już pułkownika, który wkrótce został jenerałem, osierocił ją, i zapisał jej co miał, chociaż związek ten potomstwem pobłogosławiony nie został. Jenerałowa pojechała mieszkać w Warszawie, latem czyniąc do wód wycieczki. Chociaż młoda i bardzo zalotna, ale nadewszystko miłując swobodę, nie wyszła już za mąż... i — po swo-