Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/200

Ta strona została skorygowana.

więcej — znalazł tam i tę miłość wymarzoną, osobliwą, jakiej nigdy nikt nie widział na świecie. Nie dziw też, że pochwycony urokiem książek tak nowych, od których go zdala trzymano, cały się w nich zatopił.
Nowy świat otworzył się mu przed jego oczyma; piękna córka leśnika Marysia, te pierwsze objawy niewieściego uroku — znikły mu z oczów i z pamięci. Zaczął marzyć o księżniczkach, markizach, o eterycznych postaciach i o miłości wyższego rodzaju... heroicznej. Wszystko to co czytał, brał za dobrą monetę, a niektóre zasady wpoiły mu się w pamięć głęboko. Wiedział, iż pani jego myśli miała mu się gdzieś objawić niespodzianie, że na jej widok dreszcze miały go przebiedz, że powinien był marzyć o niej dniem i nocą, że musiał walczyć z przeciwnościami aby osięgnąć szczęście, że nastręczyć mu się mogła zręczność wyratowania jej z wody, płomieni, lub wstrzymania rozhukanych koni. Wszystkiem tem nabiła mu się głowa mocno. Chodził posępny i zadumany, czując że godzina jego przeznaczeń była blizką. Sny miewał dziwne. Najszczęśliwszym skutkiem nowego pokarmu duchowego, którym się nasycał, było to, że przestał patrzeć na Marysię. Wydawała mu się istotą poziomą.
Ks. Maryan zdala przypatrując się i śledząc uczucia, dopatrzył się zmiany, może nawet odkrył jej przyczynę, trafiwszy na pudełko, lecz wolał, rozsądnie bardzo, trochę rozmarzenia, niż zbytek rzeczywistości niebezpiecznej. Emil dzielił się z Julią owocem lektury tajemnej; hrabianka śmiejąc się z niego, gdyż daleko od brata była umysłem wyższą i wykształceniem szepnęła coś pani St. Flour, ta może coś zwierzyła ks Maryanowi.
Nauczyciel odetchnął swobodniej i zwolnił te surowości w śledzeniu kroków ucznia. Emil mógł wyjeżdżać konno, bawić dłużej, zapuszczać się w lasy, wiedziano że teraz chybaby szukał zaczarowanej księżniczki, albo szateleny, której w okolicy nie było.
Matka i wszyscy w ogóle znajdowali, że Eml spoważniał, że codzień zyskiwał, że się wykształcił