Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.

— Killisnoo będzie żoną wodza — krzyczano. — Tak, tak, Killisnoo będzie żoną!
Skoczyłem na równe nogi i wpiłem się w wodza groźnemi oczyma. Skinął głową na znak potwierdzenia i wyprostował się dumnie.
— Ona nie zostanie twoją żoną, — oświadczyłem uroczyście. Nie zostanie — powtórzyłem, podczas gdy twarz jego pociemniała z gniewu, a ręka szukać poczęła myśliwskiego noża.
— Patrzcie! — krzyknąłem, przybierając odpowiednią pozę. — Jestem wielkim czarownikiem! Poznajcie moją władzę. — Zrzuciłem rękawice, zawinąłem rękawy i uczyniłem z pół tuzina „passów“.
— Killisnoo! — zawodziłem przeciągle. — Killisnoo! Killisnoo!
Dźwięki zaklinania przeraziły gawiedź. Wszystkie oczy wpiły się we mnie. Nikomu nie przychodziło do głowy, że Tilly nie było już pomiędzy nimi. Wywołałem imię Killisnoo trzy razy z rzędu i czekałem. Potem znowu trzy razy. Wszystko dla wywołania nastroju i zdenerwowania tłumu. Wódz George nie mógł zrozumieć, do czegom zmierzał i postanowił zakończyć nieproszone atrakcje. Szaman jednak wstrzymał go i radził zaczekać na skutki moich czarów. Pozatem był zabobonny i podejrzewam, że bał