słupy, jako budynki, a na owych skałach siedzą jakieś zwierzątka dziwne. A kiedyśmy doskonale chcieli napatrzyć się owych bestyj — był tam zamek pusty na morzu, 4 mile wielkie od Ebeltoft na skale wielkiej, ktory się zowie »Ryf wan Anout«[1] — to bywało, pojechawszy do owego zamczyska przed południem, postawiwszy barkę przy lądzie, utaić się inter rudera[2], nic się nie odzywając, to owce powyłaziły na owe skały, delfiny okrutne, wielkie psy morskie i insze zwierzęta rożne i pokładło się to ku slońcu, one srogie brzuchy tłuste porozwalało. A napatrzywszy się już dowoli owych dziwow, to jeno było małym kamykiem tam cisnąć, to się to wszystko w jednym mrugnieniu oka pochowało w wodę. Powiedali tameczni mieszkańcy: choć to i z ruśnice strzelić do tego, to darmo zepsuje nabicie, bo zaraz i z postrzałem w morze wpadnie; choć tam i zdechnie, to się komu inszemu dostanie, bo morze nie wiedzieć gdzie wyrzuci. Delektowałam się wprawdzie spacyerem na morzu, ale też raz wielkiego nabrałem się strachu, a to z tej racyej. Zachciało mi się morzem jechać na nabożeństwo wielkanocne do Aarhusen, gdzie stał wojewoda, bo i bliżej było morzem, niżeli lądem, i dlatego też, żeby koni nie turbować. Jechałem tedy w sobotę, bo morze igrało[3], ale
Strona:PL Jan Chryzostom Pasek-Pamiętniki (1929) 088.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.