Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/048

Ta strona została uwierzytelniona.

Elwiry oznak miłości nader niewinnych, mogę nawet powiedzieć dziecinnych igraszek, ale Elwira jaką sobie wyobrażałem, nie powinna była pozwolić sobie nawet pozoru przeniewierzenia. Teraz wyznaję że rozumowanie moje było cale niedorzecznem. Elwira od pierwszych lat życia jąkała, później mówiła tylko o miłości. Należało mi zatem zrozumieć, że zamiłowana w rozmowie o tym przedmiocie, nie tylko ze mną będzie o nim rozmawiała. Nigdy nie byłbym uwierzył temu postępowaniu, ale przekonany własnemi uszami pogrążyłem się w smutku i rozpaczy.
Wtem dano mi znać że wszystko już było gotowem. Wszedłem do kaplicy z twarzą bladą, niespokojną, która zdziwiła moją matkę i przeraziła moją narzeczoną. Sam ksiądz zmieszał się i nie wiedział czyli ma nas pobłogosławić. Wszelako pożenił nas i mogę wam śmiało wyznać, że nigdy gorąco oczekiwany dzień tak źle nie odpowiedział powziętym o nim nadziejom
Widok jednak czarującej Elwiry, powoli rozproszył chmurę trosk jaka osiadła mi na czole. Moja młoda żona była tak piękną, tak ujmującym wzrokiem na mnie poglądała, że wkrótce zapomniałem o niedawnych moich