Strona:PL Jean de La Fontaine - Bajki.djvu/531

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ot, pleciesz! odparł Królik, przecież w tej dolinie
Z początku były tylko bagna i pustynie;
Króliki tu osiadły bez walk i potyczek;
Od niepamiętnych czasów każdy z nas posiada
Norę dziedziczną z ojca, dziada i pradziada:
Moją dzierżył Król, Królik, wreszcie ja, Króliczek.
Kto pierwszy ziemię posiadł, do tego należy;
A o rabusiach stoi w kryminalnem prawie...
— Waszmość chce adwokatów? waszmość mi nie wierzy?
Przerwie Łaska, i owszem, niech w tak ważnej sprawie
Rozstrzyga światły sąd Pazurowicza.»
Był to Kot stary, potulny z oblicza,
Układny w mowie, w postępkach ostrożny,
Opasły, cichy, nabożny,
A jurysta, jakich mało.
Królik z Łasicą wyruszają zatem
I przed sędziego stają majestatem.
«Przystąpcie, dziatki, bliżej, mówcie śmiało
(Rzekł Pazurowicz dobrodziej
I oczęta zmrużył skromnie),
Słucham: o cóż to wam chodzi?
Lecz widzicie, jam stary, mam słuch przytępiony:
Więc proszę bliżej, tu, do mnie.»
Na wezwanie tak łaskawe
Podchodzą zwaśnione strony
I zaczynają rozprawę.
Tego Kot czekał. Chytrze mrugnął okiem
I nagle, jednym podskokiem,