Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/283

Ta strona została uwierzytelniona.

Noc zapadła. Murzynka o czarnem wymieniu
wlała w otchłań powietrzną gęste mleko cieniu
i ciężkim pocałunkiem zawarła widnokrąg.
Pod spokojnem już niebem martwa głusza wokrąg:
nie słychać krzyku Słońca ani płaczu Ziemi.
Tylko Człowiek, nadęty pychą, żelaznemi
łańcuchami swej dumy do pracy przykuty,
w cieniach nocy z łoskotem wiedzie trud swój luty,
usiłując dzień nowy stworzyć w dzikiej pysze
z drżących, wątłych płomyków, które wiatr kołysze.
A wtem gwiazdą zakwitły czarne nieb zagony;
dwie już błyszczą, trzy, dziesięć, tysiące, miljony — :
szmaragdy i rubiny, topazy bajeczne,
pył djamentów rozsuty w mgławic drogi mleczne,
których każda cząsteczka — to wszechświat osobny,
w słońca swoje, płanety i księżyce zdobny.
I oto nieskończoność fizyczną przenika
jakaś dziwna, wpół-cicha, straszliwa muzyka,
przy której głos Człowieka pełen klątw i złości
zda się jeno dalekiem echem ech nicości.