Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom I.djvu/084

Ta strona została uwierzytelniona.
II.

A toż głupstwo bym palnął! Nie pierwsze, niestety!
Tak, dalibóg, nie pierwsze! — no, i nie ostatnie...
Hej! maluczko a byłbym wdepnął w śliczną matnię!
— cóż? — oświadczyć się chciałem! Och! ach! te kobiety!

Grała na fortepianie, pisała sonety
i Spencera czytała — cóż więc trzeba? Lat nie
liczyłem, alem myślał: nasze dusze bratnie...
— Wiadro wody — a zimnej! i »zjadł pies kotlety«!

O tak! dzisiaj się śmieję i bluźnię i szydzę,
lecz to gorycz... Me serce mieszkało w kościele,
dziś gdzie? w chlewie! O, daruj, kpię, choć słów się wstydzę...

Daruj wiersz ten ... Ty szczęście byś mi dała może,
lecz ja nie śmiem — już późno. Ach! lat tak nie wiele,
a już tyle straciłem... I przez co? mój Boże! —