Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/350

Ta strona została przepisana.
— 334 —

Czas naglił, dłuższy opór trzeciego partnera narażał go tylko na większe jeszcze straty; mógł go pozbawić całych sześćdziesięciu milionów, bo właśnie tegoż dnia 19-go maja, miał przecie odebrać osobiście depeszę od Tornbrocka.
Opuściwszy rano gmach sądownictwa, wrócił Niebieski Pawilon ze swą małżonką jeszcze do oberży, aby tam przeczekać parę pozostałych mu godzin. Szli samotnie, przygnębieni olbrzymią, jak im się zdawało, stratą. Nikt nie zbliżył się do nich, nikt nie powitał, mimo, że już teraz obecność trzeciego partnera w Calais przestała być tajemnicą. Ale mieszkańcy, choć wielce zadowoleni zaszczytnem wyróżnieniem ich miasta przez autora wielkiej gry, gotowali się uświetnić ucztami dni pobytu u siebie dostojnego gościa, teraz zrażeni jego fałszywem znalezieniem się, zamiast robić mu honory, zabawiali się raczej jego kosztem.
W ciszy więc zupełnej spożywali małżonkowie skromne śniadanie, a równocześnie obliczali obecny stan swej kasy.
— Zatem ile wszystkiego wydaliśmy od naszego wyjazdu z Chicago? — zapytał pan Herman.
— Ośmdziesiąt ośm dolarów i trzydzieści siedm centów — objaśniła małżonka.
— Tak dużo!...