Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/105

Ta strona została przepisana.




VIII.[1]

W cichym mym domu zapanował gwar, puste jego sale i komnaty ożywiły się nagle: cała zgraja rzemieślników spadła do mnie, jak klucz ptaków przelotnych, aby minioną świetność i chwałę dawnej siedziby Łoszanów, przez wszelakie sztuki, poprawki i przeróbki, nowym otoczyć blaskiem.
Wieści o blizkiem swem małżeństwie udzieliłem zaraz, według starego, patryarchalnego obyczaju, czeladce swej, i stara klucznica z najmilszym uśmiechem na ustach i w najbielszym czepeczku na siwej głowie, złożyła mi w imieniu wszystkich życzenia „szczęścia i długiego panowania.“ Ona to miała głów-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Brak rozdziału VII.