Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/15

Ta strona została przepisana.
7
Na pograniczu obcych światów

lais — rzekł mi — mam się tam zjechać z jedną krewną, którą, odprowadzę do Londynu. Zapraszałem pana już kilkakrotnie do Anglii, czynię to dzisiaj znowu, i myślę, że tym razem chętnie pan zaproszenie me przyjmiesz. Odwiedzilibyśmy stryja mego, którego majątek leży o pół mili tylko od Stonehenge. Wiesz pan, że tam takie jest mnóstwo celtyckich menhirów, iż nadano tym barbarzyńskim pomnikom dumne imię celtyckiej Pompei.
— Pojadę — zawołałem żywo, podając Anglikowi rękę i dziękując mu gorąco za zaproszenie.
Poczęliśmy wnet radzić, którym pociągiem opuścimy Paryż. Ale naraz uprzejmy przyjaciel mój zbladł i zerwał się z miejsca z uderzającą gwałtownością.
— Grozi panu nieszczęście! Smutną odbierzesz pan wiadomość! — szepnął po chwili, poruszony do głębi.
Nikt go nie słyszał oprócz mnie, ale wszyscy zauważyli jego bladość i moje zdumienie. Anglik wkrótce potem pożegnał się z nami i odszedł.