Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/209

Ta strona została przepisana.
201
Na pograniczu obcych światów

jak blednę, ale przemogłem się tak dalece, żem uwagi lekarza na siebie nie zwrócił. Wziąłem gazetę ze stołu i zacząłem czytać. Ale zaledwie wzrok na niej utkwiłem, położyła się ręka jakaś cudnych kształtów, przezroczysta jak kryształ, na drżącym w mej ręce arkuszu.
— Doktorze! — wykrzyknąłem.
— Co się stało? — zerwał się przestraszony, odrzuciwszy ołówek, którym coś w notatniku zapisywał.
— Patrz pan, patrz! co pan widzisz na tym arkuszu? — wołałem.
— Co mam widzieć? Chyba, że trzymasz go pan do góry nogami? — zdziwił się doktór.
— A ręka? — wybełkotałem.
— Masz pan słuszność, ręka pańska trzęsie się, jak w febrze — pokiwał głową i zbadał znowu puls mój, bijący jak młotek.
— Jestem gotowa! — zawołała Flora, wchodząc do pokoju, i uspokoiłem się w okamgnieniu.
— Pójdźmy, doktorze. Była to tylko mała pozostałość gorączkowego wzburzenia — ode-