Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/172

Ta strona została przepisana.

dojrzałości, chcieli oni bowiem skorzystać z przysługującego nam prawa i wprost z siódmej klasy składać egzamin. Myśl ta uśmiechała mi się, pragnąłem jak najrychlej wyrwać się z więzów regulaminu gimnazyalnego. Przeniosłem się do nich.
Trucizna jednak rzucona przez Werbenowa nie przestała była jeszcze działać we mnie. Po kilkodniowym wspólnym pobycie z kolegami zacząłem kiedyś w czasie pogawędki wygłaszać teorye wyuczone od Werbenowa lub zaczerpnięte z jego książek. Wszyscy zamilkli głucho, zapanowała nad wyraz przykra cisza. Pierwszy ją przerwał Adam, twarz jego przybrała dziwnie uroczysty wyraz i nad wiek i usposobienie jego spoważniała.
— Jasiu! — rzekł on i wnet serdeczniejsza nuta zadrgała w jego głosie, — Jasiu! nam żal ciebie, żal, żal! My ciebie chcemy przerobić, nie próbuj daremnie ty nas. My o wszystkich tych rzeczach słyszeliśmy już, ale nam, nam Polakom nie wolno wierzyć w te głupstwa, a zapominać naszej wiary, wiary naszych ojców, wiary, która jedna sprawia, że dotychczas jeszcze jesteśmy narodem, z którym muszą się rachować największe potęgi świata. Jasiu, prosimy cię, daj nam pokój!
Czułem, jak gwałtowne rumieńce oblały moje wybladłe policzki; zawstydził mnie ten chłopak swojemi tak prostemi słowami. Nigdy już później pomiędzy nimi nie wszczynałem tych kwestyj.
Wreszcie nauka szkolna, której oddaliśmy się wspólnie wszyscy, kazała mi wkrótce zapomnieć o zawikłanych mrzonkach, gubiących mą duszę przez dwa ubiegłe lata. Uczyliśmy się z zapałem; teraz dopiero dostrzegłem, jak wiele zaniedbałem przez czas błądzenia po manowcach; ambicya moja nakazywała mi pozapełniać jak najspieszniej te niedobory, nie mogłem znieść myśli nawet, bym pozostał w tyle za kolegami.
Horyzont mój rozjaśnił się i pod innym względem: mój ojciec zerwał z panią Szuriną. Piękna pani powróciła była sama z krymskiej wycieczki; głośna wieść krążyła po mieście,