Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/174

Ta strona została przepisana.

i mój ojciec i doktor i dwóch najsympatyczniejszych nauczycieli — wyruszyliśmy do domu. Staś, Kazio i ja do Międzyrzecza — Adaś zaś z ojcem, ale obiecał nam solennie odwiedzić nas w czasie feryj — i dotrzymał obietnicy.

V.

Są czasem dziwne zwroty w życiu, nieoczekiwane, niemożliwe do przewidzenia, niewytłumaczone niczem; są reakcye gwałtowne i wszechpotężne, niby jakieś przewroty rewolucyjne, obalające w umyśle doszczętnie to, co umysł ten pracą usilną i długi czas trwającą zbierał, porządkował i za najdrogocenniejsze swe mienie, za najcennniejszy dorobek uważał.
Podobna reakcya zaszła we mnie w czasie mego dwumiesięcznego pobytu w domu mego ojca w Międzyrzeczu. Na przewrót ten złożyło się wiele różnorodnych czynników, które — w miarę tego, jak one występowały i działały stopniowo — opiszę szczegółowo.
Przyjechaliśmy już do Międzyrzecza w doskonałych usposobieniach. Ja specyalnie uradowany byłem niezwykle tem, że zapora, odsuwająca mnie od mego ojca, została nareszcie usunięta. Nie pamiętam, bym kiedykolwiek doznawał takiej radości z powitania tego sercu memu tak drogiego miasteczka jak wówczas. Świeże powietrze, lekki południowy wietrzyk, zieleń spotykanych po drodze lasów, balsamiczna woń świeżo skoszonych łąk wlewały nowe siły w zmęczony nadmierną praca umysłową organizm. Nad wyraz pospiesznie odzyskiwałem siły, a równocześnie znikały: zniechęcenie do życia i sztuczny pessymizm, wyrobione naukami Werbenowa.
W bramie naszego domu czekali nas: zgarbiona i znacznie podstarzała Józefowa i siwowłosy lecz zawsze dziarski Siańko. Nie dali mi wysiąść z powozu, sprzeczając się zawzięcie i nie szczędząc sobie przycinków, cisnęli się ku mnie, ściskając mnie i całując.