Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/204

Ta strona została przepisana.

Ekscelencya powitał mnie chłodno, protekcyonalnie; pani ledwie dostrzedz raczyła mój ukłon. Anna Piotrowna zarumieniła się w pierwszej chwili i w przeciągu mgnieniu oka spostrzegłem, że nie wiedziała, jak się ma właściwie zachować; wnet jednak na ustach jej zjawił się swobodny uśmiech, przyjacielsko wyciągnęła do mnie rękę i przywitała mnie po dawnemu. Otucha wstąpiła w me serce.
— Panowie się nie znacie? — zapytała Anna, wskazując wzrokiem na gwardyjskiego oficera.
— Nie — odpowiedziałem cichym, niepewnym głosem.
— Pan Dawydow, nasz znajomy — rzekła głośno i donośnie, a później wskazując na oficera, dodała: książę Swerskoj, nasz przyjaciel.
Oficer zbliżył się do mnie i uprzejmie podał mi rękę. Nie miałem nawet na tyle siły, aby podnieść oczy i oglądnąć tego księcia; brzmienie głosu Aniuty, nacisk położony na słowach »książę« i »przyjaciel« kazały mi się domyśleć najsmutniejszych rzeczy, a raczej obawy, które męczyły mnie przez cały dzień, zmieniły się nagle w pewność prawie.
Chęć do życia jednak, pragnienie szczęścia jest w człowieku tak silne, że najczęściej człowiek, stanąwszy oko w oko z klęską, pozwala ogarnąć się pocieszającym złudzeniom, sam je nawet tworzy, byleby odsunąć od siebie jak najdalej smutną rzeczywistość. Mnie błysnęła nagle myśl, że Aniuta demonstracyjnie, umyślnie, dla zatarcia wszelkich podejrzeń, urządziła całą tę bolesną dla mnie komedyę przezentacyi. Z błyskawiczną szybkością stworzyłem w mej wyobraźni cały, poezyi pełny romans.
— Rodzice pragną ją wydać za tego księcia — pomyślałem w duszy — ona go nie chce, ona mnie kocha. Mnie jednego tylko kocha, ale zdradzić się nie może. I słusznie czyni. Po co zwracać niepotrzebnie na nas uwagę?
Myśl ta pocieszyła mnie chwilowo, wzmogła moje siły, na jakiś czas mogłem zapanować nad rozstrojonemi nerwami.