Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/227

Ta strona została przepisana.

dwoma końmi, i w ten sposób odwieźliśmy nieboszczyka na na miejsce wiecznego spoczynku.
Pochowaliśmy go w cieniu buków szumiących, zielonych. Słowiańska modlitwa brzmiała nad jego grobem, a łzy dalekich pobratymców, powinowatych po krwi, skropiły świeżą mogiłę.
— Niech ciało jego spoczywa w gościnnej naszej ziemi — kazał wzruszony ksiądz Onufry — wówczas gdy duch jego jasny stoi już przed tronem Przedwiecznego i błaga o sprawiedliwość dla miliona uciśnionych i prześladowanych rodaków. Zmiłowanie Pańskie jest bliskie, i może dożyjemy tej chwili, w której będziemy musieli oddać te zwłoki zmarłego rodakom! może doczekamy tego czasu, kiedy te prochy umieści naród wdzięczny wśród grobów najzasłużeńszych swych męczenników.
Zabawiłem w górach jeszcze kilka dni po pogrzebie; wraz z poczciwym Nowakiem i zacnym parochem zajęliśmy się ustawieniem skromnego nagrobka.
Gdym opuszczał góry, tęsknem okiem rzuciłem na ten szary krzyż, stojący pomiędzy wysokiemi bukami; wiązał on mnie serdecznem wspomnieniem z tą piękną stroną naszej ojczyzny.
Oprawny w srebro modlitewnik, który znalazłem między rzeczami zmarłego, zabrałem z sobą, by oddać go przy spotkaniu Kotłowskiemu; słusznie on mu się należał, jako pamiątka po przedwcześnie zmarłym uczniu.