Strona:PL Karel Čapek - Zwyczajne życie.pdf/219

Ta strona została przepisana.

I ta gospodyni z piersiam i opadającem i aż na brzuch.
I ta prostytutka z wiaduktu?
I ona, człowieku. Musiałaby być, psiacimać!
I ta dziewczynka z wystraszonemi oczami?
Ona przedewszystkiem! Przedewszystkiem! Nie byłbym jej przecie puścił tak sobie! I wogóle — — — Pal djabli, poswawoliłbym troszeczkę!
A ty?
Cóż ja?
Czem chciałbyś być?
Niczem poprostu. Tak jakoś być sobie...
Żebrałbyś?
Możebym i żebrał.
A ty?
— Ja? — — — Ja umarłbym w dwudziestym trzecim roku życia. Murowane.
I niczego byś nie użył?
Niczego. Tyle tylko, że żałowaliby mnie wszyscy.
Hm, w takim razie ja poległbym jako żołnierz. Głupie to, juścić, ale ma się przecie tylu towarzyszy! A gdy zdychasz, to przynajmniej czujesz wściekłość, taką straszną i cudowną wściekłość, jakbyś komu pluł w pysk. Czegoście narobili, do cholery!
A poetą zostałby który z was?
Stul gębę! Jeśli już być, to czemś porządnem. Ale cóż ty! Byłeś spośród nas chyba najsłabszy, nie zdo-