Strona:PL Karol Baudelaire-Kwiaty grzechu.djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.

Księżycu, drzewa, co tak drżycie:
Ta wasza tęskność, czysta, rzewna —
Jest to miłości mej odbicie.

Woda snopem tryska,
Jak kwiatów tysiące,
W które Febe ciska
Swe barwy mieniące, —
I w deszcz się rozpryska,
W wielkie łzy błyszczące.






XXXIII
Sed non satiata.

Dziwne bóstwo, bronzowe niby cień północy
O zapachu mięszanym piżma i hawany,
Córo jakiegoś bonza, Manfreda savany,
O wiedźmo hebanowa, dziecię czarnych nocy!

Wolę eliksir warg twych nad haszyszu cuda,
Bo u twych ust się goi miłości mej rana,
I gdy ku tobie kroczy żądz mych karawana,
Wzrok twój — cysterną, gdzie się upaja ma nuda.